TRAVELS // Portugal
LIFESTYLE // Trucizna naszych czasów
BEAUTY // Mikrodermabrazja
TRAVELS // Istanbul /
LIFESTYLE // Obóz Friends Training

Sandra Szulczyńska

fot. Małgorzata Mąkosa Zdjęcie Sandry zobaczyłam, przeglądając facebook'owy newsfeed. Zostało ono zrepostowane przez jeden z &q...

Sandra Szulczyńska
fot. Małgorzata Mąkosa

Zdjęcie Sandry zobaczyłam, przeglądając facebook'owy newsfeed. Zostało ono zrepostowane przez jeden z "końskich" fanpage'y. Jej energia, samozaparcie i pozytywne myślenie powinny pobudzić wszystkich do działania. Jestem bardzo szczęśliwa, że udało mi się z nią skontaktować i porozmawiać. 


 Jak zaczęła się Twoja przygoda z końmi? Czytałam na kilku forach, że jeszcze jako niepełnoletnia dziewczyna byłaś nazywana przez inne amazonki  "instruktorką". Chwalą Cię one za wiedzę i profesjonalne podejście mimo tak młodego wieku.  Podobno już wtedy wiedziałaś co chcesz robić w przyszłości.

Jeżeli chodzi o konie, to kocham je od zawsze. Gdy miałam 3 latka pierwszy raz wsiadłam na siwą zimnokrwistą klacz i od tamtego czasu kocham siwe. Nie pochodzę z "końskiej" rodziny, pasja zrodziła się we mnie samej. Moja mama bardzo boi się koni :).
Gdy miałam 6 lat, rodzice zapisali mnie do szkółki jeździeckiej i tak się zaczęło moje końskie życie, które trwa do teraz i trwać będzie nadal :). Przed wypadkiem jeździłam około 11 lat.

Serio tak o mnie piszą? Nie wiedziałam ;). Myślę, że to przez cierpliwość i przez obserwacje. Spędzałam długie godziny na łące obserwując konie i ich zachowanie, czasem mama musiała po mnie przychodzić, bo tak się "zasiedziałam" :). Do dzisiaj uwielbiam obserwować nie tylko konie, ale też ludzi, którzy na nich jeżdżą. Jak to się mówi - "ćwiczę oko".

 

Jak to się stało, że nieszczęśliwy wypadek zmienił Twoje życie? I czy faktycznie je zmienił? Wydajesz się nadal emanować pozytywną energią i zarażać nią innych. Odnosi się wrażenie, że nie masz żadnych chwil zwątpienia.

Hmmm, wypadek jak wypadek, każdemu może się zdarzyć. To, że siedzę na wózku nic nie zmienia. Może punkt widzenia, bo punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia. Po prostu jestem niższa i tyle ;-). Ale nie zmienił w żadnym razie mojego podejścia do koni, jeżeli o to chodzi. Wręcz przeciwnie - chcę zrozumieć ich psychikę, wiedzieć jak myślą i co "mówią", bo konie potrafią "mówić", wystarczy słuchać... Chwile zwątpienia były, na początku po wypadku, teraz stawiam sobie określone cele i dążę do ich realizacji, jednym z nich było prawo jazdy, oczywiście udało się! :)
O to, czy "emanuję" energią trzeba pytać ludzi, którzy są w moim "środowisku", bo od nich zależy, jak mnie odbierają :). 




Jak wygląda dziś Twoja "stajenna" codzienność? Czytałam, że miałaś w planie robić kurs instruktorski. Masz teraz swojego konia?

Moja codzienność... Mam siostrę, która mnie wspiera i pomaga, bo to taka sama koniara jak ja. Od kogoś musiała się zarazić hihi ;-). Mamy wspólnego kuca, którym się zajmujemy, mam też konia Andaluza, sprowadzonego z Hiszpanii, który jest moim oczkiem w głowie :).

Co jest Ci bliższe - naturalne metody, klasyka, a może western? W jakiej dyscyplinie się odnajdujesz i w jakiej chciałabyś się rozwijać?

Co co dyscyplin, to nie chodzi o to, czy ktoś bawi się w "natural", czy jeździ klasykiem, czy westem, chodzi o to by koniowi było z nami dobrze i o zrozumienie go jako "przyjaciela". Powinniśmy zagłębić się w jego psychikę, pracować z nim zgodnie z jego biomechaniką, psychologią, anatomią i fizjologią, jeżeli to wszystko jest spójne, koń czuje się z nami dobrze, to jest Harmonia, a do tego dażymy, prawda?

Widziałam, że jesteś zdecydowaną przeciwniczką rollkuru. Jakie Twoim zdaniem błędy nadal popełniamy w jeździectwie? Co powinniśmy zmienić (szczególnie na naszym, polskim podwórku)?

Tekst alternatywny Oczywiście, że jestem przeciwniczką nie tylko hiperfleksji (rollkuru), ale także używania jakichkolwiek patentów, bo jeżeli chcemy być przyjaciółmi naszych koni, powinniśmy się wsłuchać w to, co mają nam do "powiedzenia". One nigdy nie kłamią jak ktoś jeździ, jest takie przysłowie: "Pokaż mi swojego konia, a powiem Ci jak jeździsz" i to się sprawdza, wielu jeźdźców ma problem z rozluźnieniem konia, a zabierają się za "zbieranie", więc jaka w tym logika? Zebranie jest najwyższą formą ujeżdżenia, a ludzie już "zbierają" 3-4 latki!!! To jest OKROPNE ! Jak to widzę to mnie NOSI! Dosłownie, mam ochotę wstać i wytłumaczyć co jeździec robi nie tak, ale większość osób, które już jeżdżą zawodowo, nie chce mnie słuchać, "bo co ja moge wiedzieć?" Tak więc na każdych zawodach na parkurach widać efekty braku rozluźnienia, a wtedy jeźdźcy zakładają różne patenty...

Poza jeździectwem - jakie masz plany na przyszłość, co lubisz robić? Jak wyobrażasz sobie siebie za 10 lat?

Jak wyobrażam sobie siebie za 10 lat? Hmmm, może własna stajnia? To mi się marzy, więc proszę trzymać kciuki! :)



Oczywiście trzymam kciuki za Sandrę i jej sukcesy, te jeździeckie i nie tylko, a Wy, mam nadzieję, potraficie się na co dzień cieszyć małymi rzeczami :).

Pozdrawiam ciepło!

You Might Also Like

1 comments

  1. uwielbiam tak pozytywnie nastawione do życia osoby! Sandro, życzę Ci wielu sukcesów!

    OdpowiedzUsuń